Zrozumieć graffiti

Określenie „graffiti” zostało po raz pierwszy użyte przez Raphaela Garruchiego w odniesieniu do malowideł naściennych odnalezionych w Pompejach. W takim szerokim rozumieniu można je zastosować już do prehistorycznych rysunków jaskiniowych. Od niepamiętnych czasów pojawiały się na ścianach podpisy podróżników i proste komentarze bieżących wydarzeń. Jednak właściwy początek tego zjawiska, który doprowadził je do obecnych kształtów i zasięgu to koniec lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Był to okres działalności dwóch writerów – Cornbreada i Cool Earla, którzy zostawiali swoje podpisy na ulicach Filadelfii. Ta najprostsza i najstarsza forma współczesnego graffiti nazywana jest tagowaniem. Polega na umieszczaniu swojego imienia w miejscach publicznym. Zwykle robi się to flamastrem lub farbą w sprayu. Styl stworzony przez tych autorów nazywany później Brodway Elegant wkrótce przeniknął do Nowego Jorku. Na ścianach metropolii zaczęły się pojawiać napisy typu: Julio 204, Frank 206, Joe 136. Były to imina i nazwy ulic. Jednak to Taki 183 stał się sławny i spopularyzował rodzący się ruch. Opublikowany 21 lipca 1971 w „New York Timesie” artykuł opowiadał o siedemnastoletnim Demetriusie (prawdziwe imię Takiego), kurierze, który w ramach swojej pracy jeździł po Manhattanie, zostawiając po sobie ślad gdziekolwiek się pojawił. Natychmiast znaleźli się naśladowcy i obsesja tagowania opanowała całe miasto. Wkrótce tagów było tak dużo, że najważniejszy początkowo cel ilościowy zaczął być wypierany przez jakościowy rozwój dzieł. Twórcy zaczęli dążyć do wypracowania własnej, niepowtarzalnej formy. Przełom nastąpił wraz z odkryciem przez writerów yards – miejsc garażowania pociągów. Od tego czasu to pociągi, a przede wszystkim wagony metra stały się ich podstawowym celem. Malowanie na murach zaczęło być odbierane jako niegodny substytut.

Przeważające początkowo markery – grube mazaki, wypierała farba w aerozolu. Tagi zaczęły się komplikować. Pojawiły się charakterystyczne do dziś motywy takie jak strzałki, gwiazdki i aureole. Zwiększała się też ich wielkość i ilość używanych kolorów, co doprowadziło do wyodrębnienia się outline (konturu)i wypełnienia. Spowodowało to ewolucję tagów w najbardziej rozpoznawalną do dziś formę masterpiece (dzieła sztuki), w skrócie piece. Litery układały się w coraz bardziej skomplikowane kształty, często uniemożliwiając ich odczytanie przez osoby spoza kręgu writerów. Nie miało to dla nich znaczenia, liczyła się ekspresja i forma, a nie treść komunikatu. Wprowadzono także efekt trójwymiaru. W taki sposób w połowie lat siedemdziesiątych ustalił się dominujący styl tradycyjnego graffiti.

Na początku lat 80. MTA (Metropolitan Transportation Authority) rozpętała prawdziwą wojnę z twórcami graffiti. Wokół terenów kolei wprowadzono podwójne pasmo zasieków z drutu kolczastego, pomiędzy które wpuszczono psy. Nowa zasada głosiła, że żaden pociąg nie wyjedzie z bocznicy, dopóki nie zostanie oczyszczony. Do pomocy zmobilizowano obywateli, którzy organizowali akcję odmalowywania wagonów. Właścicieli sklepów z farbami poinstruowano, że mają trzymać spraye w specjalnych szafach. Większość writerów wywodziła się z ubogich rodzin. Często byli to bardzo młodzi ludzie: nastolatkowie, czasem wręcz dzieci. Nierzadko jedynym sposobem na zdobycie materiałów była dla nich kradzież. Wraz z opresjami ze strony MTA i policji oraz tworzeniem się nowych stylów (rozpoczęły się tak zwane stylewars– wojny o style) twórcy zaczęli zrzeszać się w składy (crews). Wraz z zaostrzaniem się aparatu represji i popularyzacją twardych narkotyków, crews przekształcały się w gangi.

Graffiti wpisuje się w nowy styl życia powstały w Stanach Zjednoczonych lat 70. Wraz z rapem i tańcem breakdance zrodził się w amerykańskich gettach czarnych imigrantów. Zryw hipisowski umarł, a jego przedstawiciele włączali się do budowy neoliberalnego systemu. Ruch hip hopowy miał inny charakter. Nie był zorientowany na zmianęświata, ale pełnił rolę lokalną i opiekuńczą wobec członków społeczności. U jego podstaw legło poczucie wykluczenia i działania poza kontrolowanym przez białych systemem prawnym. Stał się alternatywą dla przestępczego życia, jednocześnie często gloryfikując gangsterskie atrybuty. Jego powstanie nie byłoby możliwe gdyby nie silne więzi społeczne panujące w gettach. Obserwujemy je również wśród writerów. Spotykali się na stacji metra East 149th Street, aby rozmawiać na temat swoich prac oraz wydarzeń w mieście. Szczególnie głębokie relacje łączyły członków poszczególnych składów. Lepsi autorzy przekazywali swoje umiejętności początkującym. Panowały zasady, zgodnie z którymi zamalowywano tylko graffiti słabych writerów, tak zwanych toyów. W miarę zaostrzania się rywalizacji pomiędzy crews coraz więcej niepisanych praw szło jednak w zapomnienie.

Jeśli próbujemy uchwycić istotę zjawiska nie możemy poprzestać na prześledzeniu strukturalnych zależności następowania po sobie form artystycznego wyrazu. W przypadku autorów graffiti pisanego cytaty z artystycznej tradycji pojawiały się jako pewna konwencja, maniera podkreślająca indywidualizm i osobistą zuchwałość. Ducha tego środowiska świetnie oddaje film „Styles Wars”. Prezentowani w nim bohaterowie dążą do zbombienia, jak nazywają swoją aktywność, wszystkich wagonów pociągów wszystkich linii metra.  „Myślę, że tego nie da się opisać, kiedy już tego doświadczysz. Są tam druty pod napięciem, zwariowani gliniarze, którzy chcą cięzłapać. Nawet zapach pociągu, kiedy po raz pierwszy powąchasz w jardzie jest jak… (śmiech) To dobry zapach dla zaangażowanego writera. Kiedy po raz pierwszy jesteśprzy pociągu, wszystko wydaje się takie wielkie. Jesteś w jardzie metalowego giganta. Wszystko jest takie twarde, ze stali, a ty tam po prostu jesteś. A ty jesteś małym kolesiem między tym żelastwem. Jesteś tam, żeby coś stworzyć, próbujesz coś stworzyć” – mówi jeden z bohaterów filmu.